W pierwszej części „Świeżych wspominek” wracamy do meczu z Huraganem Wołomin.
Horror z happy endem
Wielu uznawało, że mecz Widzew Łódź – Huragan Wołomin to miał być „spacerek”. Było jednak zupełnie inaczej i w efekcie oglądaliśmy jedno z najbardziej emocjonujących spotkań wiosny. Huragan nie miał w meczu ani jednej sytuacji bramkowej, a mimo to do 70. minuty prowadził po bramce zdobytej z rzutu karnego. Gra Widzewa nie zachwycała, ale determinacja była na tyle duża, że ostatecznie udało się w samej końcówce wyjść na prowadzenie. Oglądając ten materiał da się poczuć nieprawdopodobną atmosferę na trybunach – szalony doping bez koszulek, niesamowite wybuchy radości po zdobywanych bramkach. Co ciekawe, widać tu radość nie tylko ze strony kibiców – spójrzcie na zachowanie Mateusza Michalskiego po zdobytej bramce! Takie zaangażowanie i wolę zwycięstwa chciałoby się oglądać na każdym meczu. Warto też zwrócić uwagę na długie fetowanie zwycięstwa po meczu. To zwycięstwo pozwalało nam dalej wierzyć w możliwość awansu.
“Krzywy” w Widzewie
Bramka zdobyta przez Marcina Krzywickiego w 86. minucie (BTW: „Krzywy” grał z numerem „86” na koszulce) wydawała się na tamten moment potwierdzać jego przydatność w drużynie. Kibice domagali się nawet powrotu „Krzywego” na murawę w późniejszej części rundy. Ten wycinek historii „Krzywego” postarałem się nawet ująć na krótkim filmiku „Krzywy trailer”. Ten filmik powstał, gdy było już wiadomo, że nie zobaczymy „Krzywego” w kolejnej rundzie. Ciekawostką jest, że był to pierwszy ciekawszy montaż w stylu filmowej zapowiedzi, jaki udało mi się wyprodukować. Na końcu trailera jest też najstarsze outro z napisem „Widzew nigdy nie zginie”. Warto zerknąć.